ORZEŁ PARZĘCZEW – GKS BEŁCHATÓW 30.04.2022, 1:2 (0:1)
W majówkowo-urlopowym terminie, 31 biało-zielono-czarnych podróżników, zamiast grilla czy wypoczynku w jakimś kurorcie turystycznym, wybrało niezwykle ekscytujący wyjazd ligi okręgowej do oddalonego o ponad 80 km Parzęczewa – miejscowości, o której istnieniu do niedawna część z nas nie miała pojęcia, a niektórzy już na stadionie myśleli, że wioska ta nazywa się Parzęczyn .
31 osób. Tylko tyle, gdyż niestety reszta „fanatyków” wybrała wyżej wymienione majówkowe aktywności, albo wciąż nie potrafi odnaleźć się w realiach polskiej szóstej ligi, która ma jednak swoje uroki i dobre strony, o czym za chwilę.
Pod miejscowy kameralny stadionik podjeżdżamy tradycyjnie już lekko spóźnieni, autokarem i furą, w obstawie wąsów. Tym razem nie było na szczęście żadnych cyrków z ochroną i psami (czworonożnymi) na bramie – na trybunkę wbijamy błyskawicznie, bez żadnych zbędnych kontroli, a trzech porządkowych w kamizelkach grzecznie stanęło sobie z boku. Wybieramy sobie dogodne dla nas miejsce na betonowym kawałku trybuny, na podwyższeniu, z dobrym widokiem na boisko. Tuż obok znajdowała się mała trybuna kryta, a w sumie na stadionie zasiadło około 100-150 widzów. Wywieszamy flagę „1977” i transparent „GKS nigdy nie zginie”, po czym ruszamy z dopingiem, który w przeciwieństwie do Opoczna, niósł się po stadionie przez większość meczu. Na luzie odpalamy 5 rac i zieloną świecę dymną, korzystając ze swobód, jakie daje liga okręgowa.
Nie byliśmy rzecz jasna od miejscowej publiki niczym oddzieleni, swobodnie przechodzili sobie koło nas i nikt do nikogo nie sapał, a nawet nasz „kontrolny” bluzg na tych z czerwonej strony Łodzi nie wywołał na stadionie żadnych oznak dezaprobaty. Za to przyśpiewka antymilicyjna uaktywniła siedzącą tuż obok nas parzęczewską "grupę alkoholową”, która podjęła próbę okrzyku „mamy tradycję je*ać policję”
Nasi młodzi piłkarze zagrali niezły mecz, a zwycięska bramka zdobyta pewnym strzałem z kilkudziesięciu metrów mogłaby być ozdobą dużo wyższych lig. Mieliśmy więc odrobinę piłkarskich emocji, a jeśli ktoś z nami nie jeździ, bo to „tylko okręgówka” - namawiamy aby ruszył na kolejny wyjazd i przekonał się, że GKS był, jest i będzie (dostarczał emocji) i tylko ligi się zmieniają, co nie ma „aż takiego” znaczenia. Nasi młodzi zawodnicy już się chyba oswoili z naszą obecnością i głośnym wsparciem z trybun, po meczu w fajnym stylu dziękując nam za doping, ze śpiewami na dwie strony. Następnie przybijamy z nimi piątki i już można iść do autokaru i ruszać do domu (w I czy II lidze musielibyśmy jeszcze z pół godziny kwitnąć na stadionie, zanim ochrona łaskawie otworzyłaby nam bramę).
Za nami dwa wyjazdy na przestrzeni czterech dni ze słabszą liczbą wyjazdową – Opoczno i Parzęczew. Zwłaszcza ten drugi to był ciekawy, klimatyczny wyjazd. Przed nami, w sobotę 7 maja, na zakończenie tej „wyjazdowej majówki”, eskapada do nieodległego Wolborza. Zapisy trwają, tym razem bez wymówek – jedziemy wszyscy!
3585