Polonia Piotrków Tryb.-GKS BEŁCHATÓW 0:3 (17.09.2022)
Wyjazdy do sąsiedniego Piotrkowa Trybunalskiego nie zdarzają nam się często. Ponad 20 lat temu Piotrcovia (której stadion już nawet nie istnieje), potem dwukrotnie Concordia, gdzie dopingowaliśmy rezerwy, i to na tyle. Na Polonię natomiast jechaliśmy po raz pierwszy, bo nasze poprzednie mecze z tą drużyną miały miejsce jeszcze w latach 70-tych, gdy zorganizowany ruch kibicowski oczywiście jeszcze nie istniał.
Małym problemem był tamtejszy sektor gości, który liczy sobie niecałe 60 miejsc i było pewne, że dla nas nie wystarczy. Dogadaliśmy się jednak z miejscowymi kibicami, że usiądziemy na ich trybunach, a nie w klatce. W drogę ruszamy dwoma autokarami, busem i autami na niecałą godzinę przed meczem. Szybki przejazd do Piotrkowa i pod kasami meldujemy się tuż przed pierwszym gwizdkiem. Jest nas 140 osób, w tym kilkuosobowa grupa fanów GKS-u z Piotrkowa, która dołączyła już na miejscu. Kupujemy bilety po 10 zł, ochrona odpuściła sobie obmacywanie i zaczynamy sprawnie wchodzić na stadion wejściem dla gospodarzy. Szybko okazuje się jednak, że kameralna trybunka kryta jest prawie pełna i nie ma już tam dla nas miejsca. Decydujemy się zatem podzielić – ponad połowa z nas zasiadła w sektorze gości, a reszta stanęła tuż obok klatki, na chodniku. Dzięki temu wizualnie stanowiliśmy znacznie bardziej widoczną grupę, mogliśmy rozwiesić flagi na większej długości płotu i za nimi stanąć, no i nie trzeba było tłoczyć się w ciasnej, wciśniętej w róg stadionu klatce, gdzie połowa z nas musiałaby stać tak naprawdę na trawniku z tyłu za sektorem. Rozwieszamy 6 flag - „Brunatna Stolica”, „PDW”, „1977”, wizytówki „VB`05” i „OSD” (najliczniej reprezentowane osiedle – ponad 30 osób – brawo!), a z boku sektora zawisła wizytówka naszej grupy ultras - „NF”. Ruszamy z dopingiem w rytm bębna, śpiewy zazwyczaj były głośne, choć mieszały się z przyśpiewkami gospodarzy, którzy mieli młyn obok nas! Stosunki między naszymi ekipami są neutralne, dlatego nic nie stanęło na przeszkodzie, aby taka nietypowa sytuacja miała miejsce. Kibiców Polonii było w młynie ok. 60-70, rozwiesili 4 flagi, mieli też oprawy (race, białe świece dymne, flagi na kijach i jakiś dłuższy transparent na płocie, którego z naszego sektora nie widzieliśmy). Ogólnie zaprezentowali się dobrze. Przy zaintonowanym okrzykach „Kto nie skacze ten z...” obie grupy zgodnie skakały we wspólnym rytmie.
My naszą oprawę prezentujemy dopiero w 75. minucie meczu. Najpierw na płocie ląduje starannie namalowany transparent „Bełchatowski Styl”. Nie pokrył całego ogrodzenia, był bowiem malowany z myślą o tym, że zasiądziemy na trybunie gospodarzy, gdzie płot jest dużo niższy. Ale i tak prezentował się bardzo estetycznie. Po chwili w górę idzie 20 transparentów na dwóch kijach z rozmaitymi motywami, tworząc obrazek dobrze znany z trybun naszego stadionu – nasz bełchatowski styl! Następnie uzupełniamy pokaz ponad 20 racami i trzema czarnymi świecami dymnymi, całość wyglądała bardzo klimatycznie! Transparenty towarzyszyły nam przy dopingu jeszcze przez kilka minut. Po zakończeniu meczu (wygranego 3:0) nie zatrzymujemy się, tylko głośno śpiewamy „Jesteśmy tam” jeszcze przed dłuższy czas, do czego przyłączają się piłkarze, którzy podeszli podziękować nam za doping. Następnie my dziękujemy im za grę i w dobrych humorach, sprawnie wracamy do Bełchatowa.
Teraz czeka nas dłuższa wyjazdowa przerwa i na szlak wracamy dopiero 8/9 października, na meczu wyjazdowym w Zduńskiej Woli. Nie ma wymówek, mobilizujemy siebie i kolegów, załatwiamy wolne od innych spraw i jedziemy wszyscy!
Foto: Adrian Lizakowski, Damian Agatowski, Bełchatowianie
2507