Ratujemy dziecko! U 3-letniego Wiktorka zdiagnozowano hepatoblastomę – nowotwór złośliwy wątroby! Dotychczasowe leczenie nie działa! Guzy odrosły, a rak zdążył dać przerzuty do płuc! Ostatnią nadzieją może okazać się leczenie za granicą kosztujące do kilku milionów złotych. Obecnie trwają konsultacje m.in. ze szpitalem w USA! Przeczytaj dramatyczny apel rodziców chłopca i pomóż ratować życie!
Październik 2021 roku zostanie w nas na zawsze. Wtedy poznaliśmy, jak boleć może życie, które dotąd był szczęśliwe. Dzień, w którym dowiedzieliśmy się, że Wiktor będzie miał rodzeństwo, zamiast naznaczony jedynie radością, załamał nas informacją, ze w brzuchu Wiktorka jest guz wielkości 8 cm!
Synek ma hepatoblastomę – nowotwór złośliwy wątroby. Nowotwór bardzo agresywny, śmiertelnie niebezpieczny. W momencie usłyszenia diagnozy Wiktor miał tylko 2,5 roku… Od tego momentu szpital stał się naszą codziennością... Leczenie chemioterapią przez kilka miesięcy przynosiło jedynie strach. Głównie dlatego, że guz okazał się chemiooporny. Raz się zmniejszał, następnie rósł, mimo że zmieniano sposoby leczenia...
W końcu przyszedł dzień, w którym zapadła decyzja o możliwości operacji. Wiktorowi został usunięty cały prawy płat wątroby i część lewego płata. Udało się! Zaczęliśmy odzyskiwać nadzieję i wiarę, że wszystko idzie ku dobremu.
Po operacji zaplanowane były dwie chemioterapie. Niestety – rak wymierzył w nas kolejny bolesny cios. Przed drugą chemią pooperacyjną poziom markera nowotworowego niespodziewanie i drastycznie wzrósł! Powiedzieć, że zawalił nam się świat to za mało… Doszło do wznowy! Tak szybkiej i koszmarnej. Na pozostałej części wątroby powstało bowiem ok. 10 guzów oraz nastąpiły przerzuty do płuc!
W takiej sytuacji nie powinien znaleźć się nikt – żaden rodzic nie powinien tego przeżywać. Żadne dziecko nie powinno tak cierpieć. Mimo że nasz synek jest bardzo dzielny i jego uśmiech raduje nasze serca, nie sposób jest żyć ze świadomością i strachem, że nowotwór powrócił i chce nam odebrać dziecko.
W ocenie lekarzy wielkości i położenie guzów na wątrobie uniemożliwiają usunięcie operacyjne. Nie mamy kwalifikacji do przeszczepu dopóki nie uzyskamy kontroli nad nowotworem. Najgorsze jest to, że Wiktor nie ma odpowiedzi na leczenie chemioterapią, co powoduję, że nie jesteśmy w stanie
skontrolować choroby. Bez przeszczepu wątroby nie uratujemy Wiktora!
Trudno o tym mówić, ale prawda jest taka, że oczekujemy z wielką niecierpliwością na zastosowanie kolejnej „mocnej” chemioterapii, licząc, że w końcu ona zadziała i będzie skuteczną na nowotwór Wiktorka. Może zabraknąć nam czasu, a musimy walczyć, by nasz syn żył. Bardzo się boimy, że to życie mogłoby się skończyć, zanim na dobre się rozpoczęło…
Konsultowaliśmy i konsultujemy możliwości leczenia synka w różnych krajach, w tym w Hiszpani oraz Stanach Zjednoczonych. Jedną z możliwych i znanych nam metod eksperymentalnych mogących wchodzić w rachubę przy leczeniu Wiktora jest metoda podobna do CAR–T Cells. W Polsce metoda ta stosowana jest tylko w przypadku białaczki, a nie guzów. W Stanach Zjednoczonych ta eksperymentalna metoda jest zaś stosowana przy leczeniu takich guzów, jakie ma Wiktor i może być jedyną szansą dla niego!
Z rozmów z jednym z wybitnych lekarzy specjalistów z ośrodka amerykańskiego (Cincinnati Children's Hospital), który podejmuje się leczenia trudnych, a wręcz niekiedy pozbawionych – wydawałoby się – nadziei przypadków wynika, że leczenie w tym ośrodku może kosztować od kilkuset tysięcy dolarów do ponad miliona. Ze wspomnianym specjalistą z ośrodka amerykańskiego rozmawiał nasz onkolog. Rozmawiamy także my celem ustalenia możliwości oraz zakresu leczenia. Z tego powodu nie potrafimy na chwilę obecną określić górnej kwoty środków w ramach zbiórki.
Zbieramy środki na badania, na konsultacje, na leczenie onkologiczne oraz chirurgiczne, a de facto na każde, jakie zostanie nam zaproponowane i będzie mogło przynieść skutek. Zebrane środki zostaną także wykorzystane na rehabilitację i suplementację synka, przeloty oraz zamieszkanie w miejscu leczenia.
Uruchamiamy zbiórkę już teraz, bo jak pokazuje historia choroby Wiktora czas gra znacząco na jego niekorzyść, w szczególności jeśli chodzi o rozprzestrzenianie się choroby (guzów) na płucach. Gdy otrzymamy pozytywną wiadomości z USA musimy być gotowi do natychmiastowego działania. Nowotwór nie zaczeka z wykonaniem wyroku śmierci! My wierzymy, że Wiktorek się nie podda. Żeby mu pomóc, wyślijcie do niego dużo dobrych myśli, modlitw i wesprzyjcie zbiórkę. Z całego serca Was o to prosimy...
Rodzice Wiktorka