Miedź & Bielsko oOoOoOoOo !
Jesteśmy zawsze tam, gdzie nasz MKS gra ...
Po dłuższej przerwie wracamy do cyklu opowiadań z serii ,,Na kibicowskim szlaku ..."
Na kibicowskim szlaku odc. 29 … Podbeskidzie Bielsko Biała – Miedź Legnica - 14.04.2022
,,Jesteśmy zawsze tam, gdzie nasz MKS gra …”
- WYNIK: 1:1 gol - Carolina
- KIBICÓW GOŚCI: około 400 w tym konkretne wsparcie w liczbie 220 osób jedynych prawdziwych kibiców z Bielska Białej, oraz po kilka osób ze Śląska i żarskiego Promienia – dziękujemy za wsparcie !
- PRZEJECHANE KM: +/- 650
5 miesięcy – tyle minęło od relacji z mojej ostatniej kibicowskiej przygody. Mimo, że w tym czasie zaliczyliśmy kilka ciekawych wyjazdów jakoś mi się nie chciało, nie było weny, czasu, inspiracji. Ale dzisiaj mi się zachciało i siadłem do komputera. Zachciało mi się min. po namowie znajomych, którzy stwierdzili, że bardzo fajnie im się to czyta i się stęsknili. Skoro tak to postanowiłem, że coś niecoś naskrobie …
… teraz dylemat od czego zacząć. Hmm może od początku. Miedź podchodziła do tego meczu jako zdecydowany lider 1 ligi, mecz z drużyną z aspiracjami na Ekstraklapę (przed sezonem obstawiałem, że oprócz nas będą jednym z faworytów do awansu), mecz w mieście naszych braci z Bialskiej Stali, bardzo ważne spotkanie w kontekście przyszłego awansu, wydawać by się mogło wyjazd z tych ,,nie za dalekich”, ale bardzo ważnych pod względem sportowym. Wszystko ładnie pięknie tylko ten termin … czwartek przed świętami ! Do tego trasa wiecznie zakorkowaną pseudoautostradą A4. Było pewne, że to obniży naszą frekwencję. No ale cóż nic tu nie zmienimy. Ze względu na godzinę meczu postanowiliśmy, że każdy leci na własną rękę i łapiemy się na miejscu. Jedni wyjeżdżali z Legnicy z samego rana, inni przed południem, jeszcze inni zaraz po pracy – w końcu 300 km powinniśmy przejechać w nie więcej jak 3 godzinki – nic bardziej mylnego. Korki, korki i jeszcze raz korki. Korki rano, korki popołudniu, korki wieczorem, korki non stop. Korki pod Legnicą, pod Wrocławiem, pod Górą św. Anny, przed Gliwicami. A idź pan w uj kur%$ mać z tą A4 ! Kto bardziej kumaty w tych sprawach kombinował jak mógł. Nasze dwa auta – bo tak wystartowaliśmy chwilę po 14 z Piekar – postanowiły, że będziemy w tym dniu za wszelką cenę omijali tą zjebaną autostradę. Tak jak postanowiliśmy tak zrobiliśmy. Jako że w aucie, którym jechałem znalazło się dwóch kumpli, którzy to na co dzień są z zawodu kierowcami sytuacje mieliśmy nieco uproszczoną i bardziej opanowaną. Od samego początku cel był jeden – omijać korki na A4 i spróbować dojechać do Bielska na godzinę 19. Obojętnie jak byle dojechać. Bocznymi drogami, przez wioski, małe miasta, większe miasteczka. Pomysł jak najbardziej trafiony, ale po chwili okazało się, że nie tylko my na niego wpadliśmy. Sporo aut w tym ciężarówek również postanowiło ominąć stojącą A4. Do tego smutni panowie strzelający radarami, przydrożne fotobudki, ronda, mnóstwo rond i się nie udało. Mimo wielkich chęci naszych driwerów nie udało się dojechać na zbiórkę naszych braci ze Stali, którzy mieli zaplanowany pochód pod stadion. Pochód widzieliśmy, widzieliśmy morze ludzi i czerwoną łunę od odpalonych rac, ale niestety z auta, zza radiowozów, które to w ostatniej chwili zajechały nasz pojazd i zablokowały dalszą drogę. Zabrakło dosłownie 2 min. Plus jest taki, że udało się nam dojechać pod stadion na pół godzinki przed rozpoczęciem meczu. A jak się później okazało nie każdemu się to udało. Sporo legnickich kibiców dotarło dopiero na drugą połowę. No nic zamykamy temat podróży i przechodzimy do tego co działo się na trybunach. Wejście w miarę sprawne bez większych problemów, na Sektorze Gości meldujemy się chwilkę po pierwszym gwizdku, od razu w oczy rzuca się spora ilość flag na płocie naszych i Bialskiej Stali. Duża ilość braci z Bielska. Na trybunach od samego początku ruszyliśmy ze świetnym i fanatycznym dopingiem, który trzeba przyznać w tym dniu głośno niósł się po kameralnym stadionie. Na start głośne ,,Gramy u siebie …”, ,,Stal Miedzianka oOoOoOo” i było wiadomo, że będzie naprawdę głośno i fanatycznie. I było. Było bo zaraz po meczu potwierdziły mi to osoby, które oglądały mecz z przed tv. Mocne zaangażowanie naszych gniazdowych którzy zrobili świetną robotę, którzy mocno nakręcali towarzystwo do dopingu – ja do tej pory, prawie 24 godziny po meczu mówię jak bym wrócił z dobrej mocno zakraplanej imprezy, gardła nie czuję. W drugiej połowie ultrasi odpalają kilkanaście rac, co jeszcze bardziej nakręca wszystkich do świetnej zabawy na trybunach. I tak już do końca. Do ostatniego gwizdka. Było głośno i fanatycznie. Było tak jak być powinno. I to by było chyba na tyle jeżeli chodzi o akcent kibicowski … o kibicach drużyny miejscowych nie będę nic pisał, bo po prostu nie ma o kim …
… Sportowo. Będzie krótko i na temat. Od początku było wiadomo, że będzie ciężko. Że trzeba będzie gryźć trawę, zapierdzielać, walczyć o każdą piłkę. Tak było, ale tylko i wyłącznie w pierwszej połowie. W drugiej niestety drużyna siadła, grała jak nie Miedź, jak nie ta drużyna, którą to oglądaliśmy przez dużą większość sezonu. Czy mam za to jakieś ,,ale”. Broń Boże. Ta drużyna już pokazał swój charakter w końcu 17 spotkań bez porażki musiało zrobić wrażenie na nie jednej osobie. Wiadomo było, że w końcu przyjdzie taki moment, że siądziemy. I przyszedł. Ja jednak mam nadzieję, że to tylko chwilowa zadyszka i już 23 kwietnia wróci Miedź walcząca o każdy metr boiska, grająca fajną dla oka piłkę, strzelająca bramki, ciesząca się z gry. 61 pkt. 10 punktów przewagi nad 3 miejscem, 6 kolejek do końca. Panowie to się musi udać i się uda ! Tylko grajcie to co graliście wcześniej …
Podsumowując. Na Sektorze Gości w sumie zameldowało się 160 kibiców Miedzi, 220 fanów BKS-u i po kilku przedstawicieli Śląska oraz Promienia – dziękujemy za wsparcie. Jak na czwartek moim skromnym zdaniem dobra liczba. Wyjazd fajny, klimatyczny, z małymi przygodami na trasie, mnóstwem śmiechu, ze świetną atmosferą na trybunie gości. Dla mnie mecz mega nerwowy dawno nie byłem tak nakręcony, dawno nie rzucałem tak kurłami dookoła, ale tak to jest jak na murawie gra twoja ukochana drużyna, gra o 6 pkt. i do ostatniej minuty wygrywa skromnie 1:0, by w jednej z ostatnich akcji meczu stracić bramkę na 1:1. Ehhh bywa i tak. Jednak patrząc teraz już na spokojnie ten remis trzeba szanować, bo mogło i w sumie powinno się to skończyć naszą porażką. Także nie ma co się przejmować i gramy dalej swoje. Walczymy dalej !
Teraz czas na mecz u siebie. Na tym spotkaniu musicie dać z siebie 120% i być dla piłkarzy po tych 2 słabszych spotkaniach 12 zawodnikiem ! Z naszą pomocą to się uda. Zatem WSZYSCY na mecz z Sandecją. Wejdźmy RAZEM do tej Ekstraklasy ! Zróbmy to RAZEM !
Pozdrowienia dla wszystkich obecnych wczoraj w Bielsku. Podziękowania dla przyjaciół za wsparcie. No i do następnego. Z kibicowskim pozdrowieniem Bartłomiej Tofel. HEJ MIEDŹ !
P.S. Ta relacja nie jest żadną oficjalną relacją kibiców Miedzi. To co wyżej czytaliście to tylko i wyłącznie cykl moich opisów i przeżyć podczas wyjazdów za ukochanym klubem jakim jest MKS MIEDŹ LEGNICA !
Foto by StadionowiOprawcy.net
#TofelNaSzlaku #MiedźOnTour #ACAB
3737